Komando meteo

Print Friendly, PDF & Email

Usprawniony z biegiem czasu przez Amerykanów system nadzoru radiowego (na wyspie Jan Mayen ulokowano silną stację nasłuchową) zdał egzamin. Gdy Niemcy jesienią 1943 r. umieścili na wschodnim wybrzeżu Grenlandii grupę “Bassgeiger” na statku Coburg zamienionym na bazę meteo, rychło ich namierzono. Atak patrolu na saniach został jednak przez nazistów odparty, choć ich wojskowy dowódca, por. Röder poległ. Ostatecznie stację musiano ewakuować. Na wschodnim wybrzeżu Grenlandii pojawiła się kolejna ekspedycja niemiecka – “Edelweiss” na statku Kehdingen. Zanim zdążyli jednak wylądować, wykryła ich amerykańska jednostka patrolowa. Okręt USA pojawił się, gdy eskortująca wyprawę łódź podwodna pobierała z Kehdingen paliwo. Wystrzelone w pośpiechu torpedy chybiły – U-Boot musiał salwować się ucieczką. Grupa “Edelweiss” poddała się, zatapiając swój statek.

Niemieckie dowództwo nie skapitulowało – wysłało kolejną wyprawę, oznaczając ją jako “Edelweiss II”, na pokładzie statku rybackiego Externsteine i tym razem kierując ją na Grenlandię, na wyspę Koldewey. Dotarli do niej w końcu października 1944 r. Funkcjonowali krótko, szybko wykryci przez Amerykanów trafili do niewoli.

Zdjęcie przedstawia członków oddziału oznaczonego kryptonimem “Haudegen”. / Zdjęcie: forum.axishistory.com
Zdjęcie przedstawia członków oddziału oznaczonego kryptonimem “Haudegen”. / Zdjęcie: forum.axishistory.com

I wreszcie przyszła kolej na grupę “Haudegen” pod komendą dr. Dege, uczestnika kilku wypraw polarnych przed wojną. Wszyscy jej członkowie, sami ochotnicy, zostali starannie wyszkoleni w Karkonoszach i w Alpach (lodowce!). Gdy ich transportowano, doszło do starcia eskortującego U-Boota z jednostkami alianckimi. Choć Niemcy zniszczyli jeden okręt nieprzyjacielski, stracili także U-Boota i ekspedycja musiała zawrócić do Norwegii, by ponownie wypłynąć pod eskortą kolejnego U-Boota. Czasu było już mało. Wytypowana jako cel skalista, pokryta lodem wyspa Nordostland w północno-wschodniej części Spitsbergenu możliwa była do osiągnięcia (na podstawie wieloletnich obserwacji) jedynie do połowy września. Dotarli na czas.

Z przywiezionych elementów zbudowano stację, a nawet saunę. Zadania obejmowały codzienne wysyłanie radiosond do dolnych warstw stratosfery, co trzy godziny badania naziemne, szyfrowanie danych i przekazywanie centrali poprzez stację pośrednią w norweskim Tromso. Uruchomiono też wytwórnię wodoru dla sond wysokościowych. Porozmieszczano w ukryciu w skałach olbrzymi ładunek (ogółem prawie 2 tys. skrzyń!), dostarczony na wyspę przez statek Carl J. Busch.

Wprawdzie Niemcy wysłali w okolice pomiędzy Spitsbergenem a Grenlandią jako stację ruchomą jeszcze jedną grupę – “Zugvogel” na pokładzie statku Wuppertal (częsta zmiana miejsca postoju miała utrudnić przeciwnikowi jej lokalizację) – ale operacja ta zakończyła się niepowodzeniem w październiku 1944 r. z powodu awarii motorów.

“Haudegen” jako jedyna pozostała więc na usługach Wehrmachtu. Jej żołnierze dostarczali wiadomości meteorologicznych do Niemiec do samego końca, o którym dowiedzieli się z radia. Po upadku Rzeszy nadal, choć już tekstem otwartym, bez szyfrowania, przekazywali wyniki swoich obserwacji do centrali, prowadząc równocześnie, już z woli swego komendanta, czysto naukowe badania arktyczne. Aż wreszcie otrzymali wiadomość: 3 września 1945 r. dotrze do nich norweski statek polujący na foki! A już myśleli, że świat o nich zapomniał. W euforycznym nastroju, choć nie bez pewnych obaw co do dalszego losu, powitali norweską jednostkę, składając przed jej załogą broń. A nazajutrz, 4 września, kpt. dr Wilhelm Dege podpisał wobec kapitana kutra norweskiego akt poddania się tej ostatniej zwartej jednostki hitlerowskiego Wehrmachtu.

Los obszedł się z załogą “Haudegen” łaskawie. W istocie uniknęli pobytu w niewoli. W Arktyce przetrwali najtrudniejsze, pierwsze po kapitulacji miesiące. Kpt. Dege zaś zrobił karierę naukową, na którą bez wątpienia liczący się wpływ miał dorobek długiego pobytu i pracy badawczej na Spitsbergenie.Janusz Roszkowski

Przeczytaj też:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *