Operacja „Peking”. Nowe spojrzenie
Andrzej S. BARTELSKI
Operacja wysłania przed wojną trzech niszczycieli Polskiej Marynarki Wojennej do Wielkiej Brytanii wciąż wzbudza wiele emocji. Przez jednych jest oceniana jako zdrada i ucieczka z pola walki, przez kolejnych jako dalekowzroczna decyzja ratująca naszą flotę od całkowitej zagłady, a przez jeszcze innych jako dowód na błędną politykę Kierownictwa Marynarki Wojennej. W dotychczasowej literaturze wielokrotnie opisywano sam przebieg, jak i przyczyny zrealizowania operacji „Peking”, natomiast nie doczekała się ona głębszej analizy. Artykuł ten stara się zapoczątkować debatę nad istotą operacji „Peking” oraz wynikających z niej konsekwencji.
W połowie maja 1939 roku – tuż przed mającymi się rozpocząć polsko-brytyjskimi rozmowami sztabowymi – Szef Kierownictwa Marynarki Wojennej kontradm. Jerzy Świrski przedstawił Generalnemu Inspektorowi Sił Zbrojnych marszałkowi Edwardowi Śmigłemu-Rydzowi projekt odesłania – w chwili gdy będzie wiadomym, że wojna z Niemcami będzie nieunikniona – czterech kontrtorpedowców do Wielkiej Brytanii. Świrski uzasadniał to beznadziejnością położenia marynarki w przypadku wojny z naszym zachodnim sąsiadem i koniecznością ratowania jak największej części floty od zagłady. Wkrótce nadeszła odpowiedź, w której GISZ akceptował w ogólnych zarysach plan Szefa Kier.Mar.Woj., jednak nakazywał pozostawienie jak największej liczby okrętów do obrony wybrzeży.1 Ostatecznie do podróży do Wielkiej Brytanii wytypowano trzy kontrtorpedowce – ORP Błyskawica, Grom i Burza. Niestety jak do tej pory nie są znane przesłanki dlaczego wytypowano 3 okręty (a nie 2 lub 4) jak również przyczyny, które spowodowały pozostawienie ORP Wicher w kraju do obrony Wybrzeża.
W trakcie ostatniego z posiedzeń polsko-brytyjskich rozmów sztabowych – 25 maja – cpt Henry Bernard Hughes Rawlings uzgodnił z Szefem Kier.Mar. Woj., że wskazanym byłoby wysłanie części polskiej floty do baz brytyjskich, jeszcze przed rozpoczęciem wojny z III Rzeszą. Ponieważ kwestie te kadm. Świrski uprzednio omówił już z marszałkiem Śmigłym-Rydzem, pomysł ten nie był dla niego zaskoczeniem i z chęcią zaaprobował propozycję Anglików. Do czasu przybycia w połowie sierpnia do Warszawy brytyjskiego attaché morskiego cpt. Erica Lloyda Wahrtona, szczegóły operacji zostały uzgodnione pomiędzy sztabami obu flot. W pierwszej połowie sierpnia Szef Kier.Mar.Woj. kilkukrotnie – bezskutecznie – dopominał się u marszałka Śmigłego-Rydza o wysłanie kontrtorpedowców do Wielkiej Brytanii. Dopiero przybycie attaché morskiego niewątpliwie przyśpieszyło – a być może nawet zaważyło – na decyzji marszałka Śmigłego-Rydza, o wysłaniu polskich kontrtorpedowców do Wielkiej Brytanii, albowiem po interwencjach Admiralicji oraz szefa brytyjskiej misji wojskowej w Polsce lt.-gen. Adriana Cartona de Wiarta poczynionych między 24 a 29 sierpnia, GISZ wydał 30 sierpnia rozkaz o wysłaniu polskiego zespołu do Wielkiej Brytanii.
Tymczasem w związku z planowanym rozpoczęciem działań wojennych przeciw Polsce,2 z Wilhelmshaven 24 sierpnia o godz. 09:30 wyszły U 31 i U 32 oraz U 35 z zadaniem przechwycenia polskich jednostek przedzierających się przez Morze Północne.3 Jednak w związku z odwołaniem spodziewanego ataku na Polskę dwa dni później o godz. 07 jednostki zawinęły do portu w Memel (Kłajpeda). Postój nie trwał długo, gdyż już 27 sierpnia o godz. 15:40 wszystkie trzy jednostki ponownie opuściły port i skierowały się w stronę polskiego wybrzeża.
——————–
1 Najprawdopodobniej osobą odpowiedzialną za tę decyzję był Szef Sztabu Głównego gen. bryg. Wacław Stachiewicz, który był zwolennikiem pozostawienia wszystkich jednostek w kraju.
2 Zgodnie z pierwotna wersją planu „Fall Weiß” zmagania wojenne miały się rozpocząć 26 sierpnia o godz. 04:30.
3 W tym miejscu warto się zastanowić czy były to jedynie działania prewencyjne, czy też Niemcy posiadali szczegółowe informacje związane z operacją „Peking” i przejściem polskich kontrtorpedowców do Wielkiej Brytanii.