Chiny protestują przeciwko Filipińsko-Amerykańskim Patrolom Morskim na Morzu Południowochińskim

Lotniskowce US Navy na Morzu Południowochińskim. / Zdjęcie: US Navy
Lotniskowce US Navy na Morzu Południowochińskim. / Zdjęcie: US Navy

Marynarka wojenna USA i okręty wojenne Filipin rozpoczęły wspólne patrole na Morzu Południowochińskim. Wywołało to bardzo ostrą reakcję ze strony władz Chin. Wspólne ćwiczenia, z udziałem m.in., lotniskowca USS Carl Vinson (CVN-70) i USS Abraham Lincoln (CVN-72) oraz towarzyszących mu jednostek – krążownika USS Princeton i niszczycieli USS Sterett i USS Kidd – stanowią swoisty wyraz zobowiązania USA do współpracy z Filipinami w zakresie bezpieczeństwa morskiego. Jest to reakcja na ostatnie incydenty związane z wzrostem aktywności jednostek chińskich i pórby ograniczenia swobody żeglugi przez okręty chińskie na tym akwenie.

W ramach działań na Morzu Południowochińskim, filipińska marynarka wojenna, wzmocniona przez byłe kutry US Coast Guard – USCGC Hamilton i USCGC Dallas, obecnie służące pod filipińską banderą, oraz indonezyjski okręt desantowy BRP Davao del Sur, aktywnie uczestniczy w patrolach. Te działania, choć mają charakter głównie pokojowy, obejmują monitoring i działania rozpoznawcze, stanowiąc symboliczny pokaz siły i jedności między sojusznikami. Działania takie mają pokazać Chiną że akwen ten to wody międzynarodowe a nie wewnętrzne wody należące do Chin.

Szef sztabu Sił Zbrojnych Filipin, Romeo Brawner Jr., podkreślił że manewry te to dobry przykład dla wzmacniania zdolności obronnych Filipin i rozwoju współpracy z USA. Z drugiej strony, chińskie media państwowe, w tym Global Times, zdecydowanie krytykowały te działania, twierdząc, że ćwiczenia marynarki wojennej Ludowej Armii Wyzwolenia (PLA) są odpowiedzią na prowokacyjne zachowania ze strony Filipin i USA. Każda ze stron poróbuje zdystansować przekonać do swoich racji i nawzajem zdystansować podejmowane działania.

Warto przypomnieć, że w 2016 roku Stały Trybunał Arbitrażowy w Hadze obalił roszczenia terytorialne Chin wobec Filipin, jednak rząd w Pekinie nie uznał tego orzeczenia. Pomimo tego, Chiny nadal roszczą sobie prawa do tego regionu i utrzymują silną obecność wojskową, szczególnie wokół Wysp Spratly. Chiny w swojej polityce z regóły nie uznawają wyroków sądów lub truybunałów międzynarodowych kierująć się tylko i wyłącznie własnym pojęciem racji stanu. Z reguły korzystnym tylko dla Chin.

Źródło: Portal Stoczniowy, Global Times

Przeczytaj też:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *