Rosja wycofała się z inicjatywy zbożowej dla Ukrainy przez Morze Czarne


Witold RYCHTER


Zdjęcie: Pixabay
Zdjęcie: Pixabay

Od początku wojny w Ukrainie sporym problemem pozostawał eksport ukraińskiego zboża. Początkowo Rosja demonstracyjnie zaatakowała kilka statków handlowych, które wypłynęły z portów ukraińskich. Następnie na wodach Morza Czarnego pojawiły się miny morskie. Był to jasny sygnał iż statki, które płyną do portów w Ukrainie mogą być zatopione lub uszkodzone w wyniku działań zbrojnych. Dodatkowo nastąpiła blokada morska portów tym prosta do przeprowadzenia iż praktycznie Ukraina nie posiada już okrętów wojennych, które by mogły taką blokadę przerwać.

Warto Przeczytać:
Zatonął estoński statek towarowy zajęty wcześniej na Morzu Czarnym przez Rosjan

Po ostatnim ataku dronami na Most Krymski nad Cieśniną Kerczeńską prezydent Rosji Władymir Putin postanowił ukarać Ukrainę i wiele państw kupujących od tego kraju zboże i wypowiedział umowę zbożową. Rosja ma szereg atutów w swoich rękach by dopilnować aby żaden masowiec nie przypłynął po ukraińskie zboże.

Estoński statek towarowy przed zatonięciem. / Zdjęcie: East News, GERALD GRAHAM
Estoński statek towarowy przed zatonięciem. / Zdjęcie: East News, GERALD GRAHAM

Ataki okrętami wojennymi

Rosja może cały czas atakować statki płynące np. do lub z Odessy. Mimo utraty kilku okrętów wojennych w tym krążownika rakietowego Moskwa Rosjanie nadal posiadają wystarczającą ilość okrętów wojennych w tym małych jednostek by terroryzować a w ostateczności ostrzelać lub nawet pokazowo zatopić jedną lub dwie jednostki zmierzające do portów w Ukrainie. Byłby to jasny sygnał dla wielu armatorów by swoje statki trzymali daleko od Morza Czarnego a juz na pewno od wód terytorialnych Ukrainy.

Rosjanie już kilka razy pokazali że są do takich działań zdolni zatapiając m.in., estoński statek towarowy.

Warto Przeczytać:
Zatonął krążownik rakietowy Moskwa

Istnieje oczywiście sposób by temu zaradzić. Można kierować statki wzdłuż wybrzeża Rumunii a potem wzdłuż wód terytorialnych Ukrainy. Statki musiałyby płynąć bardzo blisko linii brzegowej, by można je chronić pociskami przeciwokrętowymi Harpoon i Neptune. Dodatkowo jednostki rosyjskie można by zaatakować dronami morskimi, lotnictwem czy artylerią. Jednak zawsze istniałoby ryzyko trafienia takiego statku przez Rosjan.

Pomocni byliby tutaj Amerykanie ze swoimi samolotami wczesnego ostrzegania AWACS, którzy monitorując Morze Czarne wiedzieliby gdzie są okręty wojenne Rosji. Już raz okazali się bardzo pomocni w namierzeniu krążownika rakietowego Moskwa, który później został trafiony pociskami przez wojska Ukrainy.

Tonący krążownik rakietowy Moskwa.
Tonący krążownik rakietowy Moskwa.

Rosyjskie okręty podwodne

Okręty podwodne stanowią największe zagrożenie dla statków pływających po Morzu Czarnym. Choć morze to jest dość płytkie jak na działanie okrętów podwodnych to w sytuacji gdy przeciwnik nie dysponuje siłami ZOP (zwalczanie okrętów podwodnych) są praktycznie bezkarne. Rosjanie na Morzu Czarnym posiadają łącznie 5 okrętów podwodnych typu Kilo. Przed tym zagrożeniem nie da się obronić statków handlowych. Tym bardziej iż Rosja zawsze może wysłać sygnał, iż taka jednostka wpłynęła na minę morską i będzie się wszystkiego wypierać. Rosjanie i Ukraińcy mają praktycznie te same miny morskie więc zrzucenie winy na Ukrainę będzie tym łatwiejsze.

Wystrzelenie torpedy przez okręt podwodny jest proste, łatwe a gdy atak nastąpi w nocy praktycznie trudne do udowodnienia bez głębszej analizy.

Baterie rakiet przeciwokrętowych

Rosja ma również potężne baterie rakiet przeciwokrętowych Bastion-P i Bal na Krymie. Użycie ich jest oczywiście możliwe i to w odniesieniu do statków handlowych jak i ewentualnych okrętów eskorty. Łatwe do użycia na otwartym akwenie, dość problematyczne gdy trzeba trafić w statek płynący blisko wybrzeża. Pamiętać należy iż Ukraina posiada już teraz dość dobrze rozwiniętą ochronę przeciwrakietową (systemy Patriot oraz zaawansowane stacje radarowe).

Rosjanie nie mogliby zaatakować płynących statków wzdłuż wybrzeża Rumuni, gdyż to państwo należy do NATO. Mogliby tylko liczyć na atak na wodach ukraińskich.

Abordaże w stylu piratów z Karaibów

Zgodnie z bardziej tradycyjnym podejściem Rosja mogłaby prowadzić zbrojne operacje abordażowe. Przykładem mogą być tu piraci somalijscy, którzy w taki sposób już porwali przejąć nie jeden statek, w tym potężne tankowce. Rosjanie do takich akcji mogą użyć sił specjalnych na helikopterach lub poruszających się na szybkich Raptorach.

Warto Przeczytać:
Ukraiński Bayraktar TB2 UCAV niszczy rosyjskie łodzie patrolowe typu Raptor

Zgodnie z irańskim podręcznikiem strategii niektóre statki mogą zostać przejęte (pod jakimkolwiek pretekstem) i następnie skierowane do portów kontrolowanych przez Rosję. Trudno sobie wyobrazić, by społeczność międzynarodowa znosiła to zbyt długo. Byłby to raczej sposób na ukształtowanie kryzysu na potrzeby negocjacji. Pamiętać należy że wystarczy tylko jedna taka sytuacja by poszedł jasny sygnał do całej społeczności międzynarodowej.

DOPÓKI NIE WYRAZIMY ZGODY
NA TRANSPORT ZBOŻA,
NIE BĘDZIEMY GWARANTOWAĆ
BEZPIECZEŃSTWA ŻEGLUGI NA MORZU CZARNYM

– powiedział Dimitrij Pieskow (rzecznik prasowy prezydenta Federacji Rosyjskiej).

Rosja dobrze wie, iż nie pomoże tu ani ONZ ani NATO czy UE bo nikt nie chce otwartego konfliktu z Rosją. Dlatego czasami Rosjanie tak ostro grają. Dimitrij Pieskow (rzecznik prasowy prezydenta Federacji Rosyjskiej) w swoim komunikacie prasowym dał jasny sygnał iż nie będzie żadnego szlaku zbożowego bez uzgodnień z Rosją.

Gdyby udało się stworzyć morski szlak przeładunkowy dla zboża ukraińskiego zawsze zagrożeniem mogą być również akcje dywersyjne jednostek specjalnych Specnazu. Dobrze wyszkoleni nurkowie przetransportowani przez okręty podwodne mogą uszkodzić lub zatopić w porcie statek handlowy. Jak na ironię rosyjskie służby specjalne używają wielu zachodnich rozwiązań do skrytego działania.

Rumuńska i Polska alternatywa

Niestety może się okazać iż nadal jedynymi krajami przez, które będzie wysyłane ukraińskie zboże pozostaną Rumunia i Polska. Najszybszy transport odbywa się przez Polskę mimo iż Rumunia jak patrzmy na mapę ma bliżej do ukraińskich portów i składów zboża. Niestety transport zboża przez Dunaj do portów w Rumunii jest dość problematyczny.

Zboże najpierw trzeba załadować na barki i Dunajem przetransportować do chociażby Konstancy, tam wyładować i ponownie załadować na większe jednostki. Taka droga sprawia, że znacznie wydłużają się czas i przede wszystkim koszty transportu. Dlatego szlak przez Polskę jest korzystniejszy i szybszy. Pomimo iż między Polską a Ukrainą istnieją przeszkody techniczne, chociażby w postaci różnego rozstawu torów, to i tak bardziej opłaca się przewoźnikom transport zboża przez nasz kraj, niż krótsza ale bardziej kosztowna droga przez Dunaj do portów w Rumunii.

Problemy, które poruszyłem będzie bardzo trudno rozwiązać gdyż łączą się tu kwestie militarne, ekonomiczne a przede wszystkim polityczne. Rosja będzie grała zbożem tak długo jak to będzie dla niej opłacalne a pamiętać należy iż w ten sposób pozbawia Ukrainę dochodów, które to państwo w dużym stopniu przeznacza na zbrojenia. Putin już chyba przestał się przejmować społecznością międzynarodową i problemem głodu w wielu państwach na świecie.

Rosjanie zboże mają a jego brak w innych krajach to problem tych krajów. I nie mają zamiaru się tym przejmować.

Przeczytaj też:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *