Rumunia chce kupić okręty podwodne

Print Friendly, PDF & Email
Rumuński okręt podwodny Delfinul w Konstancy w dniu 11 sierpnia 2007 roku. / Zdjęcie: Cristi Cimpaes/Mediafox
Rumuński okręt podwodny Delfinul w Konstancy w dniu 11 sierpnia 2007 roku. / Zdjęcie: Cristi Cimpaes/Mediafox

Działania zbrojne między Rosją a Ukrainą toczą się w północnej części Morza Czarnego u wybrzeży Ukrainy. Rosyjskie okręty operują na dużym obszarze tego akwenu. Ponadto czarnomorskie prądy zniosły w stronę rumuńskiego wybrzeża zarówno rosyjskie, jak i ukraińskie mini morskie. Dlatego Rumunia planuje w najbliższych latach wzmocnić swoje siły morskie kupując okręty podwodne i trałowce.

Rumunia posiada tylko jeden i to niesprawny okręt podwodny

Ta sytuacja niepokoi władze Rumunii, które chcą w związku z tym zainwestować we własną marynarkę wojenną. Chodzi przede wszystkim o zakup okrętów podwodnych. Obecnie Rumunia posiada tylko jedną taką jednostkę. Ponadto jest to tylko jednostka szkoleniowa o znikomych walorach bojowych,. Zwodowany w 1985 r. okręt Delfinul (czyli Delfin) to wyprodukowana jeszcze w ZSRR jednostka klasy 877, a w nomenklaturze NATO nazywana Kilo. Delfinul stał się okrętem szkolnym ponieważ z braku funduszy na remont systemu napędowego od 1995 r. jest unieruchomiony w porcie w Konstancy. Rumunia z braku pieniędzy nigdy nie odebrała też dwóch innych okrętów klasy Kilo zamówionych w ZSRR. Wśród krajów natowskich taki typu okrętu podwodnego mają tylko Rumunia i Polska. Polski okręt ORP Orzeł także został zwodowany w 1985 r. Bukareszt podobnie jak Warszawa chce w tym zakresie swoje możliwości zwiększyć.

Zarówno Rumunia jak i Polska pozostają praktycznie bez sił podwodnych. Rumuński okręt nie może wypływać w morza a Polska jednostka jest wciąż w remoncie i nie wiadomo czy kiedykolwiek bedzie jeszcze w pełni sprawna (szczególnie po ostatnim pożarze).

Plany ministra obrony Vasile Dîncu

O planach zakupienia nowych okrętów podwodnych poinformował wywiadzie dla telewizji Realitatea Plus rumuński minister obrony Vasile Dîncu. Operujące na Morzu Czarnym jednostki marynarki wojennej Rosji nazwał „rekinami”. „W ostatnim czasie jest ich bardzo dużo na Morzu Czarnym, dlatego powinniśmy posiadać własne okręty podwodne” – powiedział Dîncu, wyjaśniając, że jednostki podwodne mogą także prowadzić obserwację i wykrywać odpowiednio wcześnie różne zagrożenia.

Szczególnie mogą przeciwdziałać blokowaniu portów morskich i uniemożliwieni wymiany towarowej, jak ma to miejsce na Ukrainie. Brak własnej floty naraża niepotrzebnie gospodarke na różnego rodzaju perturbację.

Jednocześnie rumuński minister obrony wyraził nadzieję, że w ramach ewentualnej umowy offsetowej okręty mogłyby powstać w rumuńskiej stoczni. Podkreślił też, że choć Rumunia należy do NATO, to musi także podnosić własne zdolności obronne. „Jako członkowie NATO mamy parasol ochronny, który naprawdę działa. Dzięki temu udaje nam się stworzyć optymalną obronę, ale warto też mieć własną” – zaznaczył Dîncu.

Minister nie podał żadnych konkretnych terminów ani nie poinformował czy rząd rumuński przeznaczy na ten cel jakiekolwiek środki.

Źródło: euractiv.pl

Przeczytaj też:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *