Raport z ekspedycji Gallipoli 2011

Print Friendly, PDF & Email

Niewątpliwie przyczyną zatonięcia tej jednostki był turecki ostrzał artyleryjski. „Nasza” barka ułożona jest na dnie rufą do plaży, wiec nie można wykluczyć, że przewożeni na jej pokładzie ranni żołnierze ponieśli śmierć. Członkowie ekipy nie znaleźli jednak na wraku, ani w jego pobliżu żadnych ludzkich szczątków, więc tego jak było naprawdę chyba się już nigdy nie dowiemy8.

Eksplorowana przez nas po raz pierwszy barka jest ciekawym i bardzo dobrze zachowanym wrakiem. Według naszej opinii stopień degradacji jest niewielki i można liczyć, że długo zachowa się w takiej samej, dobrej kondycji. Aktualne wymiary barki, to: długość 17,5 m, szerokość 6,2 m i wysokość burty 2,8 m. Podpory pokładu wewnątrz barki umieszczone są dokładnie w jej osi i rozstawione w równych 90-centymetrowych odstępach.

Barka z rannymi żołnierzami ANZAC (po lewej) na fotografii wykonanej w 1915 r. podczas walk na Półwyspie Gallipoli. / Zdjęcie: Australian War Memorial
Barka z rannymi żołnierzami ANZAC (po lewej) na fotografii wykonanej w 1915 r. podczas walk na Półwyspie Gallipoli. / Zdjęcie: Australian War Memorial

Wrak numer: 5

Pierwszym z eksplorowanych przez nas wraków w Cieśninie Dardanelskiej był turecki pancernik Mesudiye o wyporności 9190 t, leżący na pozycji 40 07’ 287”N 26 23’ 904”E na głębokości 12 metrów w Zatoce Sarısığlar, blisko azjatyckiego brzegu. Z chwilą wybuchu I wojny światowej był to już 40-letni okręt, który do służby w osmańskiej marynarce wojennej powrócił w 1903 r. po gruntownej modernizacji, jakiej poddano go we włoskiej stoczni Ansaldo.

Mimo, iż „nowy” Mesudiye na pierwszy rzut oka nie przypominał siebie sprzed „liftingu”, to jego konstrukcja była już w 1914 r. bardzo przestarzała. Na domiar złego, tuż przed wybuchem I wojny światowej oba działa jego artylerii głównej (234 mm L/40) zdemontowano i przewieziono do Wielkiej Brytanii, gdzie miały być remontowane. Armaty te nigdy już na okręt nie powróciły, gdyż Imperium Osmańskie i Anglia stanęły w Wielkiej Wojnie po przeciwnych stronach frontu. Tak przestarzały i częściowo rozbrojony pancernik nie mógł być już wykorzystany w otwartej walce na pełnym morzu. We wrześniu 1914 r. podjęto więc decyzję o skierowaniu go do Dardaneli, gdzie jako pływająca bateria dział ostrzeliwać miał z Zatoki Sarısığlar wejście do cieśniny ogniem pośrednim ponad Przylądkiem Kepez. Wykorzystywać miał do tego swoją artylerię średniego kalibru, którą stanowiło łącznie 12 dział 152 mm L/45 (po 6 na każdą burtę).

W dniu 13 grudnia 1914, a więc na miesiąc przed tym jak w Londynie zaczęto planować operację dardanelską, Mesudiye padł jednak ofiarą ataku torpedowego ze strony brytyjskiego okrętu podwodnego B 11. Po otrzymaniu dwóch trafień (po jednym w dziób i rufę) nieposiadający sieci przeciwtorpedowych ani grodzi wodoszczelnych i niebędący nawet pod parą pancernik bardzo szybko poszedł na dno. Mała głębokość zatoki w miejscu jego kotwiczenia sprawiła, że okręt przechylił się o 120o i spoczął na dnie tak, iż prawa burta i znaczna część kadłuba (prawie po stępkę) wystawała ponad powierzchnią.

Tuż po zatonięciu bez większych problemów uratowano większość załogi (54 oficerów i 573 marynarzy). W kadłubie uwięzionych zostało jednak jeszcze 15 oficerów i 28 marynarzy. Po trwającej aż 36 godzin akcji ratowniczej zdołano wydobyć tylko ośmiu z nich.

Jakiś czas po zatonięciu z wraku Mesudiye odzyskiwano jeszcze część uzbrojenia artyleryjskiego, amunicji i wyposarzenia, które mogło być wykorzystane na lądzie9. Kadłub pancernika wystawał z wody aż do lat ’60 XX w., kiedy to podzielił niestety los innych, częściowo pozostających nad powierzchną morza wraków oraz uzbrojenia artyleryjskiego z dardanelskich fortów – decyzją walczącego wówczas z kryzysem rządu tureckiego pocięty został na złom.

Dziś więc stan okrętu jest gorzej niż tragiczny. Pod wodą pozostały w zasadzie tylko jego fragmenty, do których nie zdołano dotrzeć lub których nie udało się wydobyć w trakcie planowej dewastacji jednostki.

Podczas podwodnej eksploracji, gdy nieprzekraczająca 5 metrów widoczność nie była naszym sprzymierzeńcem, mięliśmy ogromne problemy z ocenieniem, w której części okrętu aktualnie się znajdowaliśmy. Wrak to praktycznie jedno wielkie złomowisko, na które w znacznej mierze składają się pocięte palnikami kawałki blach i elementów konstrukcji kadłuba. Nie jesteśmy w stanie przedstawić rekonstrukcji aktualnego stanu zachowania, gdyż możliwym jest jedynie rozpoznanie niewielkich, często przypadkowo rozrzuconych na dnie fragmentów okrętu. W niektórych miejscach widoczne są tylko większe kawałki pogiętych i poskręcanych blach poszycia, łączonych ze sobą na nity. Wśród nich wyróżnić można m. in. fragmenty ścian mostka i podpór jego skrzydeł, drzwi armatnie jednej z kazamat działa kal. 152 mm, charakterystycznie ukształtowane blachy nadbudówek śródokręcia, czy też lufę działka kal. 65 mm.

Najciekawszym odkryciem jakiego dokonała nasza ekspedycja na resztkach pancernika Mesudiye było jednak odnalezienie kilku pocisków artylerii głównej, które w momencie zatonięcia okrętu w zasadzie nie powinny były się już na nim znajdować, gdyż – jak wspomnieliśmy wcześniej – działa kal. 234 mm zdemontowane zostały przed wybuchem wojny. Tymczasem pociski te nadal pozostają na okręcie. Turcy podejmując we wrześniu 1914 r. pod naciskiem Niemców decyzję o skierowaniu Mesudiye do Dardaneli wiedzieli przecież, że dwa główne działa tego pancernika nigdy już nie powrócą na swoje miejsca. Mieli też wystarczająco dużo czasu, aby przenieść bezużyteczną amunicję na ląd. Nasza ekspedycja dowiodła, że nikt w sztabie osmańskiej marynarki wojennej nie zadał sobie jednak trudu, aby wydać taki rozkaz. Dziś już raczej nie dowiemy się, czy wynikało to z przeoczenia, czy też z usprawiedliwionego w tym wypadku zaniechania (w całym Imperium Osmańskim były tylko dwa działa kal. 234 mm – oba na pancerniku Mesudiye – więc przeniesienie ich amunicji na ląd niczemu by nie służyło, bo również tam nie byłoby jej do czego wykorzystać).

Pocisk kal. 234 mm, leżący pośród szczątków jednej z dwóch wież artylerii głównej Mesudiye. / Zdjęcie: Dariusz Pietruszka
Pocisk kal. 234 mm, leżący pośród szczątków jednej z dwóch wież artylerii głównej Mesudiye. / Zdjęcie: Dariusz Pietruszka

Polskiej ekipie udało się też odnaleźć kilkanaście sztuk amunicji kal. 152 mm. Ze względu na stan wraku nie jesteśmy wstanie autorytatywnie stwierdzić, w którym miejscu tego „złomowiska” znajdują się poszczególne pociski. Biorąc pod uwagę, że działa 234 mm znajdowały się w wieżach artyleryjskich na dziobie i na rufie okrętu możemy jednak z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że miejsca odnalezienia przez nas pocisków tego kalibru odpowiadają właśnie tym sekcjom pancernika. Każdą sztukę z odnalezionej amunicji dokładnie zwymiarowaliśmy. Bardzo już mocno obrośnięte organizmami morskimi pociski kal. 234 mm mają aktualnie po ok. 87 cm obwodu i 95 cm długości, zaś kalibru 152 mm liczą sobie obecnie średnio po 57 cm obwodu.

Statek pasażersko-towarowy Tenedos. / Zdjęcia: Ellis Island Foundation
Statek pasażersko-towarowy Tenedos. / Zdjęcia: Ellis Island Foundation

Dzięki naszym odkryciom możemy więc śmiało uznać, że uzupełniliśmy – jak się wydawało bardzo już bogate i trudne do poszerzenia – karty historii służby pancernika Mesudiye.

Podczas eksploracji tego wraku odnaleźliśmy także tabliczkę zamontowaną na nim w 2005 roku przez nurków tureckiej marynarki wojennej. Upamiętnia ona ofiary tej wojny oraz pancernik Mesudiye. Niezmiernie szkoda, że o dumnej historii tego okrętu musi dziś przypominać malutka, prawie już niewidoczna tabliczka. Człowiek ma ogromny potencjał twórczy, ale także olbrzymie możliwości destrukcji, co w przypadku Mesudiye widać szczególnie boleśnie. Niestety nic już nie przywróci okrętowi jego pierwotnego wyglądu. Jedyne co możemy zrobić, to nie pozwolić, aby ulegał on dalszej degradacji, aby któregoś dnia nie pozostała po nim tylko rdzawa plama na dnie Dardaneli. Możemy także pamiętać, że kiedyś był to wspaniały okręt pełniący zaszczytną i niezwykle długą służbę dla Imperium Osmańskiego.

Wrak numer 6:

Ostatnim wrakiem, który przyszło nam badać podczas tej ekspedycji miał być – jak twierdzili nasi tureccy przewodnicy – „statek szpitalny Halep”. Samo to sformułowanie budziło już jednak zastrzeżenia, gdyż zwodowany w 1881 roku i posiadający ładowność 3648 BRT Halep nigdy formalnie nie miał statusu statku szpitalnego. Był on cywilnym pasażersko-towarowym parowcem, który wraz z wybuchem I Wojny Światowej zarekwirowany został przez osmańską marynarkę wojenną. W okresie walk na Półwyspie Gallipoli wykorzystywany był do transportu żołnierzy i amunicji ze Stambułu. W powrotnej drodze zabierał często rannych. Ponieważ całość swojego rejsu odbywał na tureckich wodach wewnętrznych, nikt nie widział potrzeby znakowania go barwami Czerwonego Półksiężyca. Zaniedbanie to pośrednio doprowadziło niestety do tragedii, która miała miejsce 25 sierpnia 1915.

Maksymalnie wychylony w prawo ster Tenedosa zdradza, iż statek trafiony został torpedą w lewą burtę między śródokręciem a dziobem. / Zdjęcia: Dariusz Pietruszka
Maksymalnie wychylony w prawo ster Tenedosa zdradza, iż statek trafiony został torpedą w lewą burtę między śródokręciem a dziobem. / Zdjęcia: Dariusz Pietruszka

——————–

8 Niestety bardzo ciężko jest znaleźć materiały źródłowe na temat zatonięcia poszczególnych łodzi i barek desantowych oraz ich ofiar.

9 Więcej informacji na temat okoliczności zatonięcia Mesudiye w: Piotr Nykiel, Wyprawa do Złotego Rogu. Działania wojenne w Dardanelach i na Morzu Egejskim (sierpień 1914 – marzec 1915), Wydawnictwo Arkadiusz Wingert, Kraków – Międzyzdroje 2008, s. 121-127.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *