Miniaturowy okręt podwodny M-23 dla Marynarki Wojennej RP
Marynarka Wojenna RP potrzebuje pilnie nowych okrętów podwodnych. Byc może rozwiązaniem tego problemu byłyby włoskie miniokręty podwodne M-23. Tym bardziej iż rozwiązanie to kusi przede wszystkim ceną.
Na Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach zaprezentowano ciekawe rozwiązanie, mogące być uzupełnieniem i pomostem do w realizacji projektu „Orki”. Program ten może kosztować nawet 10 mld zł.
Włoskie miniokręty podwodne M-23 kuszą oczywiście ceną i niektórymi rozwiązaniami niedostępnymi dla większych jednostek.
Włoski producent M-23 S.R.L. zaprezentował ciekawą koncepcję, która dla polskiej Marynarki Wojennej może być idealnym rozwiązaniem. Chodzi o szybki zakup jednostek z napędem konwencjonalnym M-23, które mogłyby służyć w polskiej Marynarce Wojennej jako uzupełnienie przyszłych okrętów podwodnych..
M-23 są nieduże, funkcjonują dzięki napędowi spalinowo-elektrycznemu. Oprócz generatorów spalinowych wyposażone są w baterie litowo-jonowe. To ciekawa jednostka, jednak po raz pierwszy obecny na kieleckich targach producent wyraźnie nie chciał udzielać informacji na temat swojego produktu.
Należy dodatkowo pamiętać iż takie jednostki mogą idealnie wpasować si w akwen Morza Bałtyckiego, który nie jest wielkim akwenem i do tego dość płytkim.
M-23jest niewielką jednostką, o długości 20-25 m i wyporności do 150 ton. Jednostka jest wyposażona tylko w diwe wyrzutnie torped kal. 533 mm. Może przenosić sześć minitorped i cztery miny Murena, przenoszone w specjalnie zaprojektowanym i podczepionym pod kadłubem zasobniku. Według producenta okręty te mogą zanurzać się na głębokość do 300 m.
Włoskie rozwiązanie jest korzystne jeszcze z jednego powodu: ceny. Trzy pełnowymiarowe okręty podwodne, które Polska może pozyskać w ramach programu „Orka” to koszt ok. 2 mld euro. Cztery miniOrki to mniej więcej 2 mld zł. Więc różnica jest kolosalna.
Inną ciekawą opcją tej jednostki jest możliwość transportu grupy dywersyjno-rozpoznawczej, której członkowie byliby w stanie wskazać drogą łączności satelitarnej lub radiowej cele dla pocisków rakietowych będących na wyposażeniu Morskiej Jednostki Rakietowej
Oczywiście dużym minusem jest możliwość realizacji bardziej skomplikowanych misji i skutecznego zwalczania wrogiej floty. Natomiast dzięki tym okrętom podwodnym można by prowadzić szkolenie przyszłej kadry podwodników i oczywiście w razie ewentualnego konfliktu M-23 miałby pewne możliwości działań na Bałtyku.
Źródło: wnp.pl
Przeczytaj też:
To może być fajna opcja przejściowa. Zobaczymy co na to wojskowi.