Jesienny konkurs historyczny

Print Friendly, PDF & Email
Ostateczna bitwa 
Wydawnictwo Rebis
Ostateczna bitwa Wydawnictwo Rebis

Zapraszamy uczniów oraz nauczycieli do wzięcia udziału w konkursie historyczno – marynistycznym, w którym do zdobycia są książki pt. „Ostateczna bitwa” ufundowane przez Wydawnictwo Rebis.

Konkurs Organizowany jest przez witrynę internetową Okręty Podwodne Świata (www.okretypodwodne.edu.pl) oraz Wydawnictwo Rebis (www.rebis.com.pl).

Aby zabrać udział w konkursie należy odpowiedzieć na 3 pytania konkursowe umieszczone na stronie internetowej www.okretypodwodne.edu.pl.

Wśród tych, którzy odpowiedzą poprawnie na wszystkie pytania, rozlosujemy wspomniane nagrody.

Organizatorzy: Okręty Podwodne Świata oraz Wydawnictwo Rebis

KONKURS ZAKOŃCZONY


OPIS KSIĄŻKI:

Alfred Hitchock mawiał, że film powinien zaczynać się trzęsieniem ziemi, a następnie napięcie powinno stopniowo rosnąć. Zgodnie z naukami mistrza, autor już na wstępie wrzuca nas do wnętrza rozbitego shermana, a potem będzie jeszcze bardziej bojowo. Kompozycją książka przypomina „O jeden most za daleko” i „Najdłuższy dzień” C. Ryana, tzn mamy zarówno sztabowca na mapą, jak i szeregowca pod ogniem. Niestety relacje z kampanii są jednostronne, ale fakt faktem japońscy żołnierze do niewoli trafiali sporadycznie, bardzo sporadycznie, a ci co jednak przeżyli niespecjalnie widzieli w tym powód do chwały, czy pisania wspomnień. Wprawdzie ilość opracowań o kampanii na Okinawie, dostępnych na naszym rynku, jest niemała, jednak chyba 99% tych publikacji dotyczy działań na morzu i w powietrzu, z bezcennym Z. Flisowskim i jego dwutomową „Burzą nad Pacyfikiem” na czele, a na całym szeregu publikacji dotyczących formacji samobójczych i rajdu pancernika Yamato kończąc. Jednak do tej pory przebieg działań lądowych na wyspie jawił się raczej podobnym do Tarawy, Saipanu czy Iwo Jimy, tyle, że w proporcjonalnie większej skali, a przede wszystkim był tłem, ciekawostką, dodatkiem do tych co „z morza i z powietrza”. Najważniejszym wydawało się zabezpieczyć flotą i lotnictwem rejon desantu, wysadzić marines, potem kilka dni krwawej jatki i gotowe. Jednak już po kilkunastu stronach zacznie do nas docierać przerażający obraz walk lądowych rodem bardziej z okopów I WŚ, lub „szczurzej wojny” w ruinach Stalingradu, niż wojny, która upłynęła pod znakiem czołgów, samolotów, manewru, desantu z morza i powietrza. Noce i dnie w błocie po pas pod ogniem km’ów i artylerii, 150m terenu wziętego kosztem 50 zabitych i 200 rannych, wszy, pchły i „stopy okopowe”, żadnego blitzkriegu, żadnego manewru, atak czołowy, potem bagnety, saperki i ręczne granaty, w plątaninie jaskiń i okopów, a wieczorem z powrotem na pozycjach wyjściowych, a z każdym następnym dniem kolegów jakoś mniej. I ta przytłaczająca bezsilność i beznadziejność, że kolejny atak, kolejna noc na pozycji, to tylko kolejne trupy, kolejni ranni, a końca jak nie było, tak nie ma.

Szokujące i przerażające  są także wspomnienia mieszkańców Okinawy, tragedia ludności zagubionej pomiędzy walczącymi stronami, którą czasem japońscy dowódcy postrzegali jako źródło darmowej siły roboczej, często jako żywe tarcze, a zawsze jako stos ofiarny na chwałę cesarza, zaś dla Amerykanów byli, szczególnie na początku, tylko tłumem fanatyków, którzy pomiędzy kobietami i dziećmi ukrywają szaleńców z granatami w ręku. Zderzenie cywilizacji, propagandy i fanatyzmu skutkowało nie tylko samobójstwami przerażającymi Amerykanów swą masowością, ale także wręcz zupełnie absurdalnym cierpieniem, bywało, że przymierający głodem wyrzucali racje żywnościowe podarowane przez marines obawiając się trucizny.Teza, że to właśnie obawa przed „drugą”, jeszcze większą Okinawą, tym razem na Kiusiu czy Honsiu, była przyczyną dla, której zrzucono bomby atomowe staje całkiem zasadna i to już na długo przed ukończeniem lektury.

Ta książka to dobra literatura historyczna, mocna literatura faktu, twarde i bezdyskusyjne przypomnienie, że wojna to nie tylko generałowie i kreski, i strzałki na mapach, samoloty i okręty, ale także, a raczej przede wszystkim ludzie, i ci z bronią, i ci bez broni. Jedyny minus to brak porządnej mapy Okinawy, nie chodzi tu bynajmniej o sztabówki ukazujące dzień po dniu całą kampanię, błyskotliwą lub błędną taktykę, rozwiązania strategiczne, czy operacyjne, ale jakąś solidną mapę topograficzną i kilka czytelnych szkiców sytuacyjnych, bo np opis ustawienia pozycji obronnej „Głowa cukru”- „Półksiężyc”- „Podkowa” jest wprawdzie jasny i czytelny, ale nie wszyscy przecież muszą dysponować sporą wyobraźnią przestrzenną, poza tym zawsze łatwiej odwrócić stronę, niż przypominać sobie opis słowo po słowie. Ale żeby nie kończyć recenzji na jedynym minusie książki dodam, że na zakończenie dostaniemy biografie z powojennymi losami żołnierzy wspomnianych w tekście, niby nic istotnego, a jednak miłe.

Recenzent: Bartosz Sowa

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *